Korekta i redakcja wspóÅczesnych tekstów pisanych w jÄzyku polskim lub tÅumaczonych na jÄzyk polski może nastrÄczaÄ wielu problemów. Niewyszukany, zubożaÅy, zbrutalizowany zasób sÅów naszej spoÅecznoÅci, szczególnie internetowej, odbija siÄ jaskrawo, kiedy przeglÄdamy wpisy na forum lub komentarze zamieszczone pod artykuÅami na przeróżne tematy. Wiele do życzenia pozostawiajÄ także same artykuÅy, nawet te pojawiajÄce siÄ w popularnych portalach internetowych i posiadajÄce czÄsto swój papierowy odpowiednik. Stylistyka, ortografia (mimo zaÅÄczonych sÅowników elektronicznych), interpunkcja i zwykÅa estetyka tekstów caÅkowicie ulegÅy ekspresji, dowolnoÅci. SÅowo pisane ma nieÅÄ przede wszystkim Åadunek emocji, jÄzykowe normy schodzÄ w tym momencie na dalszy plan. Kolokwializmy wplatane w oficjalne zdania, nieuzasadnione znaki przestankowe (gÅównie wykrzykniki), nieznajomoÅÄ podstawowych prawideÅ polszczyzny, nagminne kalki z jÄzyków obcych, modne wyrazy (jak edycja, spektakularny, wiodÄcy...), sÅowa-wytrychy (asortyment, szeroki...), puste ozdobniki (praktycznie, konkretnie, przysÅowiowy...), używanie wyrazów znaczenia których używajÄcy nie rozumie to przypadÅoÅÄ nie tylko mÅodych forumowiczów, ale też dziennikarzy, naukowców, polityków, tÅumaczy. SÅowo staÅo siÄ narzÄdziem marketingowym. Moda na emocje wyrażane w blogu, czatach przeniosÅa siÄ nawet na jÄzyk naukowy, niestety nie idÄc przy tym w parze z dbaÅoÅciÄ o sÅowo. CaÅÄ machinÄ wprawiono w ruch stwierdzeniem, że przecież – tak jak ÅpiewaÄ – pisaÄ każdy może. JÄzykoznawcy jednak, wbrew pozorom, pozytywnie oceniajÄ ten stan. Upowszechnienie Internetu spowodowaÅo czÄstsze wyrażanie siebie poprzez pisanie. ByÄ może wiÄc z biegiem czasu, jeÅli oczywiÅcie uzus pozwoli, owo skrzyżowanie jÄzyka mówionego i pisanego nabierze ogÅady, która na razie pozostaje tylko w bystrym oku i sprawnych palcach korektorów purystów.
Osoby trudniÄce siÄ korektÄ tekstów, internetowe i stacjonarnebiura – nierzadko tÅumaczeÅ – oferujÄce kompleksowe usÅugi nie tylko w dziedzinie przekÅadu, ale też redagujÄce od nowa dostarczane teksty i dbajÄce równoczeÅnie o merytorycznÄ poprawnoÅÄ zapewne nie stracÄ dÅugo klientów. Szczególnie tych, którym zależy na wysokiej jakoÅci sÅowa, mam tu na myÅli np. kancelarie prawne, uniwersytety, agencje wydawnicze, agencje PR, urzÄdy...
Jakie cechy zatem, wedle powyższego, powinien posiadaÄ korektor i redaktor tekstów? Po pierwsze, musi mieÄ niebywaÅe wyczucie jÄzykowe. Po drugie, obowiÄzuje go bezwzglÄdnie znajomoÅÄ zasad poprawnoÅci jÄzykowej. WyksztaÅcenie filologiczne przyda siÄ na pewno, lecz – nad czym ubolewam – nie jest wyznacznikiem jakoÅci. Sama znam dobrze polonistów piszÄcych „wogóle”, „wziÄÅÄ”, mówiÄcych „tu pisze” i „fakt autentyczny”. Po trzecie, przyda siÄ tzw. „renesansowy umysÅ”, czyli wszechstronnoÅÄ, umiejÄtnoÅÄ poruszania siÄ w gÄszczu przeróżnych tematów, od medycyny poprzez filmoznawstwo do ezoteryki, od biologii molekularnej przez historiÄ do astrofizyki... KtoÅ może mi tu zarzuciÄ, że pachnie już copywritingiem, ale jak inaczej korygowaÄ bÅÄdy, jeżeli samemu nie ma siÄ pomysÅu choÄby na styl odpowiadajÄcy danemu tekstowi. Po czwarte, spostrzegawczoÅÄ wraz z dokÅadnoÅciÄ – bezcenne podczas korekty dÅugich, nudnych tabelek z rzÄdami liczb, najeżonych skrótami i specjalistycznÄ terminologiÄ. Po piÄte, przyda siÄ erudycja. UmiejÄtne posÅugiwanie siÄ zwiÄzkami frazeologicznymi sprawia, że wypowiedź staje siÄ barwniejsza, niepospolita, Åwiadczy o dużej wiedzy i kulturze czÅowieka. Po szóste, w dobie elektronicznego kolportażu sÅowa wymogiem staÅo siÄ sprawne obsÅugiwanie edytorów tekstu. Bez nich ani rusz, temat – moim zdaniem – wymaga osobnego artykuÅu. Po siódme, dodatkowym atutem bÄdzie znajomoÅÄ jÄzyków obcych, gdyż korekta tÅumaczenia odbywa siÄ czÄstokroÄ wraz z wglÄdem do materiaÅu źródÅowego (wówczas nosi miano weryfikacji), tÅumaczowi może siÄ wszak zdarzyÄ pominiÄcie zdania, wersu, czasem caÅego akapitu.
PodsumowujÄc, jeÅli ktoÅ zdecyduje siÄ na tÄ pracÄ, drobiazgowÄ, wymagajÄcÄ spÄdzania wielu godzin przed monitorem komputera, musi zadaÄ sobie pytanie, czy posiada chociaż czÄÅÄ umiejÄtnoÅci wyżej wypunktowanych, czy ma predyspozycje do wykonywania tego zawodu. Nie wystarczy byÄ filologiem z wyksztaÅcenia – jak pisaÅam. Trzeba byÄ poniekÄd artystÄ, który z miÅoÅci do sÅowa wydobÄdzie z niego sens, prawdÄ i przekaże odbiorcy. Przecież od zawsze chodzi o to, by – cytujÄc Juliusza SÅowackiego – „jÄzyk giÄtki powiedziaÅ wszystko, co pomyÅli gÅowa”.
Stopka autorska: mgr filologii polskiej Ewelina OgioÅda, specjalista ds. PR